W dzisiejszych czasach naprawdę nietrudno o dobre wino. Ale żeby znaleźć wino ciekawe, trzeba się już postarać.
Dobre, poprawne wina są tanie i łatwo dostępne. Od półek w dyskontach po te w sklepach winiarskich, porządnie zrobionych, przyjemnych butelek nie brakuje, a i ich ceny wcale nie są wygórowane. Żeby trafić na naprawdę kiepskie wino trzeba mieć sporego pecha—no, chyba że wytrwale pijasz tylko industrialne wyroby winopodbne typu półsłodkie Sutter Home czy Liebfraumilch, co znaczy, że po prostu lubisz kiepskie wino, i nic nikomu do tego.

Sam wolę dobre wino od złego. Ale od złego jeszcze bardziej nie znoszę wina nudnego, bez charakteru.
Wino z Charakterem
Charakter wina ma dla mnie dwa wymiary. Pierwszy kryje się w jego wyglądzie, aromacie i smaku. Wino z charakterem nie będzie po prostu białe lub czerwone, nie będzie po prostu przyjemnie pachniało i nie będzie po prostu smakować ok. Żeby opisać kolor wina z charakterem, będę musiał zajrzeć do słownika synonimów w poszukiwaniu alternatywnych nazw najpiękniejszych kolorów i ich odcieni; w opisie jego zapachu pomoże mi znajomość aromatów targu owocowego, muzeum geologii, mokrej ściółki leśnej, rdzewiejącego rusztowania i końskiego siodła; zaś do opisu smaku zaprzęgnę metafory hiperbole i porównania, nie będę stronił od poezji. Degustacja wina z charakterem wymaga nieco wysiłku.

Drugi wymiar charakteru wina, to jego rodowód. Ciekawe wino ma historię do opowiedzenia. Historię o miejscu, z którego pochodzi, o ludziach, którzy je pędzili, o pogodzie, która je kształtowała. Ciekawe wino to dla mnie zaproszenie do dalszych odkryć, do podróży palcem po mapie, do lektury. Po wypiciu butelki wina z charakterem wiem więcej i jestem mądrzejszy.

Jasne, dobrze by było, gdyby ciekawe wino było też dobre. Zdarza się, że nie jest, ale cóż, podnóże w nieznane bywają ryzykowne. Przecież w tym tkwi właśnie ich magia.
Angielskie Wino z Angielskiej Winnicy
I to właśnie w taką podróż wybrałem się w niedawno. Nie była to podróż daleka—zaledwie 20 minut drogi samochodem od mojego domu, do leżącej na granicy między hrabstwem South Yorkshire a Derbyshire posiadłości Renishaw Hall. Ten zbudowany w XVII wieku dworek cieszy oko niebagatelną architekturą i pięknymi ogrodami, mnie jednak zagnała tam ciekawość. Ciekawość wina.

Okazuje się bowiem, że w Renishaw leżu najbliższa Sheffield winnica (wszystkie zdjęcia w tym wpisie zrobiłem właśnie tam), założona już w 1972 roku a do roku 1986 uznawana za najdalej położoną na północy winnicę na świecie—tytuł ten utraciła zapewne za sprawą ocieplenia klimatu; dziś winnice znaleźć można nawet w Norwegii.
Między innymi to właśnie to samo ocieplenie klimatu sprawiło też, że Angielskie winiarstwo przeżywa obecnie prawdziwy boom. Winnic wciąż przybywa, rośnie eksport (w ciągu roku uległ on podwojeniu, z 256,000 butelek w 2018 roku do 550,000 w 2019) a angielskie wina zdobywają nagrody na międzynarodowych konkursach. Jest ciekawie.

Z wycieczki po winnicy wróciłem do domu z butelką. Nie kupiłem jej zupełnie w ciemno — podczas wizyty w Renishaw Hall wziąłem udział w degustacji, gdzie spróbowałem między innymi dwóch roczników ich wina białego na bazie szczepów Solaris i Mucat — Renishaw Hall Walled Garden White. Wino z roku 2018 było…dobre. Przejrzyste niemal jak woda, pachnące zielonym jabłkiem i cytrusami i o żywym smaku, pełnym rześkiej kwasowości. Smakują mi takie wina. Do domu jednak przywiozłem butelkę “tego samego” wina z rocznika 2019. Wziąłem “tego samego” w cudzysłowie, bo choć nie zmieniła się etykieta, to zmieniło się wino. W czasie degustacji to zrobione z pomocą fermentacji malolaktycznej i nawet dojrzewające w dębowej beczce wino posmakowało mi trochę mniej, niż jego prostsza, bardziej rześka, o rok starsza wersja. A jednak to właśnie je zabrałem ze sobą do domu. Dlaczego? Bo było ciekawsze.
Renishaw Hall Walled Garden White 2019

Wino krystalicznie czyste, o jasno-słomkowej barwie, jak woda z kroplą soku. Pachnące z początku nieco tropikalnie (ananas, papaja), ale też agrestowo, z czasem rozwinęło przyjemny aromat różowego grapefruita i czerwonej pomarańczy. W ustach wyraziste z kwasowością okiełznaną przy pomocy wspomnianej fermentacji jabłkowo-mlekowej i łagodzącego wpływu dębu. Nieco płaskie – rozlewało się po języku, ale nie sięgało podniebienia.
W cenie 15 funtów to wino dwa razy droższe niż większość podstawowych win z Angielskiego supermarketu. Czy dwa razy lepsze? Niekoniecznie. Ale na pewno co najmniej dwa razy ciekawsze.
Przeczytaj ten wpis po angielsku na moim angielskojęzycznym blogu o winie.
Maciek , jak Ty pieknie to wszystko opisujesz