Jednym z nielicznych produktów, których brakuje mi w Tajlandii, jest gazowana woda mineralna. Na szczęście mam zamiennik.
Szybki Skok to nowa kategoria wpisów na Skok w Bok Blog gdzie zamierzam rozprawiać się z drobnostkami, detalami, sprawami małymi, które niekoniecznie zasługują na pełnowartościowy wpis, a jednocześnie żal mi oddawać jest w chciwe łapska Facebooka.
Półka z wodą mineralną w Tajskim sklepie, prezentuje się żałośnie. Kilka butelek na krzyż, wszystkie z importu. Na ratunek przychodzi woda sodowa.
Sprzedawana w małych szklanych butelkach z kapslem, “soda” służy Tajom głównie jako mikser to whiskey.
W naszym domu pijemy ją przeważnie samą, czasem z lodem, czasem z sokiem z limonki. I jak widać na załączonych obrazkach, pijemy jej sporo.
W upalny dzień w Tajlandii, zajrzyj do 7Eleven i kup za 10 baht butelkę sody, chłodzący efekt gwarantowany.
Ps. Cały ten wpis powstał na smartfonie, wybaczcie więc ewentualne błędy w pisowni czy formatowaniu.
My też pijemy sodę zamiast gazowanej wody mineralnej. Chyba to jest jedyny zamiennik, jeśli nie brać pod uwagę wody importowane.
Chang gazowany jest też bardzo dobry smakowy, jest jabłkowy i jeszcze kilka innych fajnych smaków, niestety nie pamiętam dokładnie jakich 🙂
Mi brakuje zielonej herbaty sprzedawanej w butelkach w 7-Eleven. To co jest do kupienia w Polsce nie smakuje. Pozostaje parzenie herbaty w domu.
Jeżeli chodzi o chang gazowany to ja piłem tylko jabłkowy i nawet mi smakował choć trzeba przyznać, że wybór nie jest tam wielki.
Super, że od takich pasjonatów jak Ty można dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy o świecie.