Co powiesz na lato w środku zimy? Na smarowanie się olejkiem na plaży zamiast skrobania szronu z szyb samochodu? Na trekking przez dżunglę zamiast przedzierania się przez śnieżne zaspy? Na street food w Bangkoku zamiast chińskich zupek w biurze? Ja nie potrafię odmówić i już w lutym lecę do Tajlandii! Chcesz lecieć ze mną?
Nie dałem rady. Mino najlepszych chęci nie udało mi się wytrwać bez Tajlandii. Już pół roku po wyprowadzce z Azji do Europy, wracam! Nie na stałe, ale za to intensywnie, na objazd po najpiękniejszych miejscach w kraju. I co ważne – nie sam.
Na początek – Bangkok. Stęskniłem się za tym fascynującym azjatyckim smokiem. Za jego ciekającymi złotem świątyniami, za szklanymi wieżowcami, w których cieniu przed upałem kryją się domki na wodzie, za jego targowiskami, uliczną kuchnią i niepowtarzalnym klimatem. Codziennie wyobrażam sobie, jak wychodzę z lotniska i biorę pierwszy oddech upalnego, tropikalnego powietrza, okulary zachodzą mi mgłą i czuję, że znowu jestem u siebie.
Z Bangkoku odwiedzimy moje ulubione zakamarki miasta – przepiękne świątynie Wat Arun i Wat Pho, tłoczne China Town, zielone kanały Thonburi, nocne targi i kto wie co jeszcze. A następnie, nasyceni wielkim miastem, wyruszymy na północ.
Najpierw zatrzymamy się w Ayutthaya, dawnej stolicy królestwa Syjamu gdzie zobaczmy najsłynniejsze z tamtejszych ruin. Sam byłem w tym przesyconym historią miejscu cztery razy i, prawdę mówiąc, nie mogę doczekać się piątego!
W drodze na północ czeka nas jeszcze przystanek w Parku Historycznym Sukhothai, którego wyróżnione przez UNESCO posągi Buddy i imponujące ruiny zwiedzać będziemy na rowerach. Stamtąd zaś udamy się prosto do najważniejszego miasta północy Tajlandii – Chiang Mai.
Tam oddamy się w ręce sprawdzonych lokalnych przewodników, żeby wspólnie zwiedzić co ciekawsze zakamarki miasta, nauczyć się gotować wyborne tajskie dania, a następnie wyruszyć na dwudniowy trekking przez góry i dżunglę. Nocować będziemy w obozie w pobliżu wioski jednego z lokalnych plemion, wykąpiemy się w wodospadzie, a do kolację zapijemy lokalny trunkiem podanym w kubkach ze świeżo ściętego bambusa. Klimat!
Po tak intensywnych kilku dnia zasłużymy na wypoczynek. Doświadczymy go na wysepce Koh Samed – nie tak małej, żeby była nudna, ale też nie tak dużej by wyjałowiła ją masowa turystyka. Trzy dni beztroskiego nicnierobienia, kursowania między plażą, barem, lokalną knajpką i punktem masażu pozwolą nam naładować baterie przed powrotem – najpierw na ostatnie zakupy w Bangkoku, a potem do Polski.
Brzmi dobrze? Ja wprost nie mogę się doczekać! Nie tylko powrotu do mojej ukochanej Tajlandii, nie tylko tych wszystkich widoków, smaków i przeżyć, ale pierwszej okazji, że pokazać wam te wszystkie miejsca i podzielić swoją podróżniczą pasją osobiści! Bo tak jak wspomniałem, nie jadę do Tajlandii sam. Wybieram się tam jako przewodnik, z grupą ciekawych świata ludzi.
To nie będzie zwykła wycieczka z biurem podróży. Jedziemy małą grupą (maksymalnie 12 osób) w najpiękniejsze miejsca w kraju. Odwiedzimy piękne świątynie, pradawne ruiny, gęstą dżunglę i tropikalne plaże. Będziemy odkrywać Tajlandię wszystkimi zmysłami, posmakujemy jej kuchni (a nawet nauczymy się przyrządzać Tajskie dania), zobaczymy z bliska, jak wygląda życie Tajów, zarówno w kosmopolitycznym Bangkoku jak i na dalekiej prowincji. To wyjazd dla ludzi otwartych na świat, ludzi o nieokiełznanej ciekawości i żądzy przygody – jeśli to ty, jedź ze mną do Tajlandii!
Chcesz do nas dołączyć? Zapraszam!
- Wyprawa odbędzie się w dniach 8-21 lutego (14 dni),
- Cena, wraz z wszystkimi lotami, noclegami w 3 i 4-gwiazdkowych hotelach, lokalnym transportem i ubezpieczeniem wynosi tylko 6700 PLN.
- Organizatorem wyprawy jest licencjonowane biuro podróży Premium Travel
- Szczegóły programu znajdziesz TUTAJ
A następnie napisz do mnie na kontakt@skokwbokblog.com – to nie jest masówka, więc liczba miejsc jest bardzo ograniczona!
No to co? Jedziesz ze mną do Tajlandii? No to hop!