W dzisiejszych czasach naprawdę nietrudno o dobre wino. Ale żeby znaleźć wino ciekawe, trzeba się już postarać.

W dzisiejszych czasach naprawdę nietrudno o dobre wino. Ale żeby znaleźć wino ciekawe, trzeba się już postarać.
Nikomu nie trzeba tłumaczyć jak pić wodę czy sok. Wielu z nas wie, jak jeść kluski pałeczkami albo bezę widelcem. A jak pić wino?
Kilka łyków wina i zaczynam odkrywać nowe miejsca, poznawać ludzi, zaczytywać się w historiach. To nie czary, to wino.
W związku z tą całą pandemią, jak i naszą separacją od ukochanej Tajlandii, miałem dwie opcje. Zamknąć bloga, albo zrobić coś nowego. Wybrałem opcję…trzecią. Postanowiłem napić się wina.
Jedni podróżują dla relaksu, inni dla słońca, jeszcze inni, by poznawać inne kultury, zwyczaje, ludzi. Ja do Tokio pojechałem…żeby jeść i pić.
Na pradawne pytanie – białe czy czerwone – w Bangkoku dać mogę tylko jedną odpowiedź – białe (no chyba, że rose, ale to już inna historia).
Jedną nogą w samolocie do Azji drugą mocno ugrzązłem w Europejskich klimatach. Czując zbliżający się odlot, próbuję nachapać się staro-kontynentalnych klimatów.
Jeśli miałbym wybrać swoje dwa ulubione szczepy, wśród win białych zwyciężyłby riesling, w kategorii win czerwonych na szczycie podium stanąłby pinot noir.